Łucja Polewska, rocznik 2003 i zarazem ostatni rocznik owianych legendą gimnazjów.
Podwójna absolwentka szkoły numer sześć, pierwszy raz jako podstawówki drugi raz jako gimnazjum.
Pierwsze opowiadania zaczęła pisać w 6 klasie szkoły podstawowej.
W roku 2019 zadebiutowała powieścią "Dziennik Porywacza Gwiazd" i tym samym dumnie wkroczyła w świat Mieleckich artystów pisarzy.
Członkini mieleckiej grupy literackiej MGNP.
Należąca do setek subkukultur m.in Otaku, Furry. Fanka wszelkich ciężkich brzmień, fascynatka powojennej japońskiej animacji w stylistyce europejskiej.
Anarchistka uznająca zasadę, iż człowiek jako istota myśląca powinien kierować się zasadami moralności i etyki, a nie narzuconych odgórnie rozkazów.
Kolekcjonuje pióra wieczne oraz wszelkiej maści narzędzia biurowe.
Pierwszy wiersz napisała około 1 w nocy budząc się z przysłowiowym okrzykiem "eureka!", dalej poszło samo.

Matka
Obrazoburczy ludzie i wulgarne koszulki
niewygodna prawda i niemiłe filmy
na szczycie ludzie posłuszni
u władzy ludzie już inni
podeptany człowiek leżał w klatce
a tam na resztce godności wisi
w tęczy matka – przecież wszystkich Polaków


Głupiec
Pozwolono zabraniać i to wystarczyło
wydano zakazy i to przeważyło
nienawiść
krzyknął głupiec i zamilkł
na wieki
uciszony
pałką rozbitą na głowie


Wiek nieudaczników
Rzucali kamieniami
bili kijami
a przecież nie małpy
tylko ludzie
ludzie dwudziestego pierwszego wieku


Ślepy tłum
Tłum zrodził się
nagi
i głuchy
i ślepy
toteż gdy krzyknięto on krzyczał
toteż gdy kazano on poszedł
toteż gdy zabijano on zabijał
ślepo i głucho


Gdyby…
Gdyby grożono
on by zrobił
gdyby krzyczano
on podwinąłby
ogon
a gdyby umarł to
zamilkłby
na zawsze


Ślepiec
Ślepo słuchał książek
już w szkole
na studiach profesorów
toteż gdy wymądrzał
poszedł w politykę
by i jego słuchano a i by on
mógł nadal ślepo słuchać


Na tarczy
Leżał półżywy
dzielny wojownik
gdyż z wojny wrócił na tarczy
za jego twierdzenie
śmierć!
Krzyknięto
i leżał na tarczy półżywy owinięty
w flagę
w kolorach jego twierdzenia

 

 








Urodził się17 grudnia 1954 w Wampierzowie koło Mielca, mieszka w Mielcu. Należy do Grupy Literackiej "Słowo", działającej przy Towarzystwie Miłośników Ziemi Mieleckiej im. Wł. Szafera w Mielcu. Posiada liczne publikacje swoich wierszy w prasie lokalnej i ogólnopolskiej. W 2004 roku ukazał się jego tomik wierszy "Saksofon na sośnie". Zdobył dwukrotnie wyróżnienia honorowe w konkursie poezji "Wrzeciono" w Nowej Sarzynie ( 2003 i 2004), oraz wyróżnienie specjalne w w/w konkursie w 2006 roku. Również w tym samym roku został laureatem Nagrody Głównej w konkursie "O Srebrne Pióro Prezydenta Miasta Mielca".

Od 2002 roku rozpoczyna się jego współpraca ze znanymi artystami polskiej estrady. Edyta Geppert śpiewa piosenkę z jego tekstem pt. "Kraków płacze" w ramach programu "Wieczór Cygański" na deskach teatru "Buffo" w Warszawie. W 2004 r. Michał Bajor na swojej płycie " Za kulisami" umieszcza piosenkę z tekstem "Ballada o niekochanych mężczyznach” (muzyka Piotra Rubika). W 2007 r. Michał Bajor umieścił na płycie "Inna bajka" piosenkę z tekstem autora pt. "Nocne sms - y". Współpraca z zespołem muzycznym Alka Berkowicza z Rzeszowa owocuje piosenką z jego tekstem pt. "Kawa na dworcu w Rzeszowie". W grudniu 2010 roku, nakładem TMZM im. Wł. Szafera w Mielcu, ukazał się tomik "Harfa w chmurach" [więcej].

Jego utwory trafiały kolejno do almanachów Grupy Literackiej „Słowo”: „Z podróży na wyspy słowa” (Mielec 2007), „W rytmie słowa” (Mielec 2009) i „Zanurzeni w słowie” (Mielec 2011). W 2011 roku zaprezentowane zostały w tomie miast partnerskich Mielca i Lӧhne „W dalszej i bliższej perspektywie” („Sofern wie nah”), a w 2012 w „Artefaktach” – Mieleckim Roczniku Literackim Nr 1 (2012).

23 listopada 2018 roku w Pałacyku Oborskich w Mielcu miała miejsce promocja trzeciego tomiku poezji Kazimierza Treli „Gwiazdy spadają nienachalnie”. [więcej]


HARFA W CHMURACH

Harfa – skrzydło anioła rozpostarte w locie,
(Pióra strun nastrojone, napięte i drżące...)
Dzisiaj swej górnolotnej uległa tęsknocie,
Wznosząc się ku obłokom skrywającym słonce.

Nie sięgną tu, by szarpać ją harfistki dłonie,
I dyrygent swym berłem tutaj nic nie wskóra,
I żwawy rój nut czarnych tu jej nie dogoni,
Bo dziś harfa na luzie, bo dziś harfa w chmurach.

Lecz oto Afrodyta, w boskim panteonie
Dostojnością znudzona dała w chmurę nura!
I o struny otarła swe mityczne dłonie...
I zabrzmiała jak nigdy harfa – harfa w chmurach.

Mielec 14.08.2005


UMARŁYM GAZETOM

O północy umarły wczorajsze gazety,
I zastygł krzyk z tytułów, jak przerwane słowo,
Z datą urodzin-śmierci tą samą niestety...
Cześć ich pamięci! Żyły krótko, jednodniowo.

Do cna zczytane truchła spoczną wnet w spokoju
(zanim ich ekshumację zrobi archiwista)
W trumnach piwnic i strychów, w ciemnicach pokojów;
Bądź czeka je kremacja w domowych ogniskach...

Nieutuleni w żalu, w smutku pogrążeni,
Chcemy się karmić świeżym, drukowanym słowem,
Przy porodówkach-kioskach tkwiąc z groszem w kieszeni...
(O szóstej wszak urodzą się dzienniki nowe!)

Mielec 25.02.2006

 

 


MIELECKIM WIADUKTEM

... pamiętając...

Bądź mi przyjazny – Wiadukcie:
Na wprost po swym grzbiecie mnie prowadź,
Bym, przy barierek twych burcie,
Życie swe mógł kontemplować...

Pokaż przyjazne oblicze,
Zapomnieć daj o niepokojach...
...łza spada z góry na znicze,
twa łza, chociaż wina nie twoja...

Żegnam już czoła pokłonem
Latarni twych palce ugięte,
Jak do modlitwy złożone,
Za ludzkie życie, co święte...

Mielec, 04.12.2004

 


RADIO „PULS FM.”

Mieleckie radio “Puls FM.”
To tło muzyczne naszego miasta.
Nutami kwitnie każdy dzień,
Bluszczem melodii gród nasz obrasta.

„Sto dwa i cztery” – liczby te
Brzmią jak magiczne prawie zaklęcie.
Na skali marzeń znajdziesz je:
Włączasz i mija stres i napięcie.

„Solskiego 10” – właśnie tam
rodzi się to, co słuch tak cieszy.
Nieustający koncert trwa
Dla melomanów mieleckich rzeszy.

Słów mało... Tylko dźwięk i śpiew!
Szczypta reklamy w szlagierów morzu...
Nad koronami miejskich drzew
Plik pięciolinii buja w przestworzach.

Gdy nocą nie przychodzi sen,
Nie zmieniaj tego wszystkiego sposobem...
Sprawdź, czy jest prawdą slogan ten:
- MIELECKIE RADIO GRA CAŁĄ DOBĘ!

Mielec, 11.11.2003


WIELKI WÓZ

Wielki wóz wisi tuż nad blokami;
Siedem gwiazd, tak w sam raz – Wielki Wóz.
Miliard lat, dyszel ma połamany,
Wielki Wóz, nocny blues, wielki luz...

W każdą noc Księżyc go cicho błaga,
By go w rejs pośród gwiazd wziął choć raz.
Wielki Wóz zbywa go: - Nie wypada!
Szlakiem swym wędruj sam poprzez czas...

Wielki Wóz dotąd wszak nic nie woził,
Czeka wciąż, jakby Ktoś kazał mu...
Może gdy światu los zły zagrozi,
Zrobi kurs, jeden kurs, ważny kurs?

Wielki Wóz misji swej wyczekując,
Wieczny wciąż dyżur ma – taki mus!
Skraca czas z Bratem swym dyskutując,
Z Bratem swym, co się zwie Mały Wóz...

Może już dyszel czas by podciosać,
Może czas smaru garść dać do piast?
Konie kuć w kuźni u Hefajstosa,
Może już, może już nadszedł czas?

Wielki Wóz dotąd wszak nic nie woził,
Czeka wciąż, jakby Ktoś kazał mu...
Może gdy światu los zły zagrozi,
Zrobi kurs, jeden kurs, ważny kurs?!

Mielec, 22.07.2006

Jestem poetą, tworzę od ponad dwudziestu lat, mieszkam w Dębicy. W wydawnictwie Miniatura w Krakowie wydałem do tej pory siedem książek poetyckich oraz dwie pisane prozą. Aktualnie ukończyłem ósmą książkę poetycką, oraz trzecią prozatorską, których wydanie planuję na rok 2018. Twórczość pisarska, która zarówno mnie inspiruje, jak i jakiej klimat sam pragnę oddawać, to zdecydowanie twórczość poetów wyklętych.
Charles Baudelaire to mój mistrz. Poruszam tematy trudne, pisząc językiem bezpośrednim, bez owijania w bawełnę. Piszę o chorobach psychicznych, nałogach, odrzuceniu, poczuciu wyalienowania z tzw. poprawnego świata. O brzydocie - która mnie fascynuje - kalectwie, biedzie i grzechu. Moja twórczość nie jest radosna. Ale jest retrospekcją prawdziwej, drugiej strony życia.
Tej, którą omijają ludzie pragnący tylko i wyłącznie skakać z radości, udając, że świat nie ma "gorszej twarzy".

Godzina, czyli sześćdziesiąt nieskończoności

Czy jeśli teraz cię pocałuję
a przed chwilą -
- nigdy wcześniej cię nie widziałem na oczy
(spragnione)
i potem
nigdy cię już nie zobaczę na
te spragnione oczy
to czy to będzie romans?
Jeśli przed chwilą nie było
takiej samej chwili jak ta
(usta się biją o więcej)
i potem
już takiej nie będzie
czy wtedy romans chwilowy
będzie wartym chwili romansem?
Bo jeśli tak to ja
chcę z tobą romans
Usta się bić będą o więcej
te nasze oczęta zamkniemy
i
...


Milczenie FM (epizod łódzki)

Mieszkam w mieście
miliona ludzi
Oni też
(podobno)
czekają
aż ktoś ich zaprosi na spacer...
(powiedziałem: smacznego
gdy konsumował chwilę.
Zaproponował mi-żebym spierdalał)

Mieszkam w domu
orłów zmęczonych życiem
Marzą o przygodzie
zamknięci na amen
w pokojach

A jak jeżdżę autobusami to
od dźwięków disco gorszy jest tylko
brak alternatywy
(Krzyknąłem: Ludzie! Zmieńmy stację
na SIEBIE!
...
Milczenie FM)
Mieszkam w mieście
miliona ludzi
podobno oni też
mieszkają w tym mieście


Popsuty

Jak mnie chcecie zabrać do nieba
(swojego)
naprawić
wyczyścić...

podać mi rękę
bym nauczył się chodzić
jak wy

jeśli nie dotknęliście gołą stopą
mojego piekła?

Jak mnie wyspowiadać chcecie
palcem wskazującym
i ostrością języka

gdyście nie zbłądzili
i nie upadli po stokroć?

Skąd wiecie czym jest to niebo
do którego wszyscy powinniśmy zmierzać
jeśliście
ze swojego domniemanego raju
na dno nigdy nie spadli...?

Czym jest Dobro
o zbawiciele
dla waszych umysłów
jesli stroniąc od grzechów
nigdy nie poznaliście ich smaku?

(Jestem tu
zdobędziesz się na odwagę by
po mnie zejść?)

Czekając na górze
nie naprawisz niczego dobry człowieku
jeśli sam nigdy nie byłeś

popsuty...


Psychiatryk

Droga Pani bibliotekarko!
Długo nie odzywałem się do Pani, proszę wybaczyć.
Mam ogromną nadzieję, że się Pani zamartwiała o mnie i poprzez moje nieodzywanie, schudła kilka kilogramów, odmawiając sobie posiłków. Wszak jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciel powinien martwić się o drugiego, jeśli ten nagle gdzieś znika. Zdaję sobie sprawę z innej definicji przyjaźni:
Jesteś to jesteś, a jak cię nie ma, to nawet nie zauważę, bo nie pamiętam loginu…
No, ale my przecież nie kalamy się tym najnowszym wynalazkiem w postaci fałszywych relacji internetowych.
My jesteśmy żywi. Z krwi i kości.
Tak więc, mam nadzieję, że mocno Panią zaniepokoiłem swoją chwilową nieobecnością, ale już spieszę do sedna kolejnego listu, bo jak to u mnie, wiecznie poszukującego prawdy w coraz bardziej sztucznym świecie, dzieje się dużo.
Otóż, miałem ostatnio zaszczyt wielki, przebywać w szpitalu dla ludzi wrażliwych. Ba, nadwrażliwych. Takich, którzy świat chłoną całym sercem. Nie ograniczają się w miłości – zawsze kochają szczerze i bez granic. Jak nienawidzą, to też naprawdę (wielu na pokaz nienawidzi, żeby tylko mieć swoje zdanie, gdy właśnie go wcale nie mają…) bo uczuciowość ich, podkręcona, jak kaloryfer na zimę, tak jest rozpanoszona w duchu, że inaczej nie potrafią. To ludzie, którzy na wszystko co piękne i wszystko co brzydkie, reagują natychmiast i najmocniej jak się da. Coś podobnego, jak dzieci. Nigdy nie udają niczego, bo nie potrafią. Serce mają na dłoni, delikatne są(bardzo wtedy cierpią, zanim staną się dorosłymi), a zachwyca ich, lub oburza, każdy element istnienia wokół, bo na nic nie potrafią być obojętni.
Niby oczywiste, wszak jesteśmy ludźmi, prawda? A jednak pozmieniało się to jakoś. Tak, że kto teraz sercem -  a nie rozumem, pragnieniem - nie stanem środków na koncie, tęsknotą - a nie strategicznym geniuszem, się w życiu kieruje, ten potępiony i karmiony szpitalnym wiktem.

No i to podobno choroba jest, ta uczuciowość, więc wymyślono na to owe szpitale i powsadzano tam tych ludzi, co czują więcej, widzą więcej, a serce przeważnie zastępuje im tak zwany(co za cholerstwo!) zdrowy rozsądek.
Tak więc będąc w tym  psychiatrycznym szpitalu wiele się nauczyłem o życiu i ludziach. Ale postaram się pokrótce, żeby się Pani czytaniem nie zamęczyła.

W tym szpitalu dla biednych, więcej czujących ludzi, karmi się jakoś dziwnie, niemiłosiernie. Gdy człowiek zabije, okradnie, zgwałci, skrzywdzi, dostaje za karę pyszną kuchnię w porcjach, jakich nawet nie przeje. A gdy ktoś zachoruje, otrzyma na talerz mizerną porcję niezidentyfikowanego paskudztwa. Więc jak to jest z tymi zdrowymi, porządnymi ludźmi, co w trosce o innych zakładają i prowadzą szpitale, a za karę jeszcze dla innych – więzienia? Czy to normalne, że człowiek w chorobie gorzej jest traktowany pod opieką, niż złoczyńca pod kluczem aresztu? Być może się nie znam, w końcu to ja tu gram rolę chorego umysłowo…
Spotkałem się z wielką nieżyczliwością ze strony lekarzy.
Wie Pani, droga Pani bibliotekarko? Jak przyjdzie człowiek do takiego szpitala, to od progu jest traktowany, jakby chciał zabić wszystkich ludzi, coś zniszczyć, coś ukraść, itp.itd. Jak…chory psychicznie.
Ale cóż to oznacza „chory psychicznie”? Czy to ten, co przez swoją uczuciowość zakochał się za mocno i zwariował z tej miłości, że się sam nie da rady pozbierać? Albo ten, co biedę taką w domu miał, że wreszcie z głodu i z tej biedy zwariował? Albo ktoś, kto pobłądził w życiu i w nałogi wpadł i sam z nich wyjść nie potrafi?
A może „chory psychicznie” to ten normalny, co uważając się za zdrowego, potrafi drugiego przeklnąć, opluć, popchnąć, wyszydzić? Może ktoś, kto wymyślił karabin? Albo bombę atomową? Taak. To akurat się nazywa nauką.
Nauka zmierzająca w pewnych kategoriach do masowego Holokaustu, to dobro ludzkości, bo nauka zawsze jest dobrem. Ludzie wymyślający, jak zabić milion osób w minutę, to wielcy naukowcy z tytułami.
Ktoś, kto pada na kolana przed fałszywymi bożkami, nawołuje pod groźbami innych, by też padali…
Ktoś, kto wymyśla definicje na poprawność człowieka, swoje życie przeżywa na niby, żyjąc tak, aby przypodobać się innym, aby zyskać coś materialnego…
Żyjący na ciągłej karuzeli komercji, za pomocą wyzysku, władzy, przemocy, kłamstwa…
Wiele można wyliczać.
A jednak - chorymi psychicznie nazywa się ludzi, którzy wiedzą, co to serce i dusza.
Błądzą, bo poszukują.
Cierpią, bo ufają.
Płaczą, bo wierzą w ludzi.
Upadają, bo walczą do ostatniej chwili, zamiast poddać się i przejeść na stronę wroga.

I tak przebywając w tymże szpitalu, widząc, jak ogromnie życzliwi są dla siebie wszyscy jego pensjonariusze, jak szybko i prawdziwie się zaprzyjaźniają ze sobą, a porównując to to obłudy i nieelegancji wszystkiego co poza nim, doszedłem do wniosku, że świat dzieli się na dwa obozy:
Szpitale psychiatryczne i psychiatryki.
Więc jeśli chciałaby Pani, droga Pani bibliotekarko, skosztować prawdy, proszę dać się zamknąć w takim psychiatrycznym szpitalu. A jeśli chce Pani być w psychiatryku, to już tam jest Pani. Bo największym psychiatrykiem dla „umysłowo zdrowych” jest społeczeństwo.
Nie ma większego skupiska „psychicznych”.

Wyszedłem niedawno z wspomnianego szpitala. Wprost na ulice psychiatryka. Już nikt nie mówi mi: Dzień dobry. Nie uśmiecha się życzliwie, mimo, iż jestem dla niego obcym człowiekiem. Nie dzieli się bułką, nie pyta o samopoczucie, nie zaprasza na wspólną herbatę.
Tu, na wolności wszystko jest po staremu.
Pozdrawiam Panią z psychiatrycznego świata.
I proszę pamiętać! Psychiatryk i szpital psychiatryczny to nie to samo. Jedno jest wszędzie poza drugim, a to drugie daje prawdę o życiu i ludziach.
Choć niewielu jest w stanie ją pojąć.
Są zdrowi. Normalni.

rebel

Urodziła się w 1966 roku w Kraśniku, dzieciństwo spędziła w Zdziechowicach. Ukończyła Technikum Ekonomiczne w Stalowej Woli i z tym miastem związała się na kolejne lata, tu założyła rodzinę. Pracowała w Dziale Księgowości w Hucie Stalowa Wola. Pasjonuje się zielarstwem i medycyną naturalną, uzyskała certyfikat UE w tej dziedzinie. Przez wiele lat opiekowała się ciężko chorą mamą i w tym okresie zrodziła się u niej potrzeba wyrażenia swoich emocji, przemyśleń, nastrojów w formie poetyckiej. Początkowo pisała „do szuflady”, w ostatnich latach opublikowała kilka wierszy w stalowowolskiej gazetce promocyjnej „Free”. Od kilku lat uczestniczy w spotkaniach Stowarzyszenia Literackiego „Witryna” w Stalowej Woli i Mieleckiej Grupy Literackiej „Słowo”. Przygotowuje do druku swój debiutancki tomik, poświęcony pamięci Mamy.

Szklane serce    

Moje serce skaleczone
Moje serce szklane
Deszcz łez rozbija
Na okruszki szkła
Każdego dnia.
Nie zbieraj
Bo się pokaleczysz.


Nadzieja

Zbieram garściami wspomnienia
Łowię minione chwile
Myślami biegnę, by złapać szczęście
I zaległą nadzieję…
Wiara daje siłę i mówi
Że wróci miłość do świata i ludzi.


Tato, dlaczego?

Wspomnienia o Tobie męczą tak
Gdy w nich widzę Twoją przemęczoną twarz.
Ale dotyk trawy, gdy chodzę wśród łąk
To łagodny dotyk Twych spracowanych rąk.
Dzisiaj, gdy życie i rodzina może mnie zaskoczyć
To pamiętam Twoje spokojne oczy.
Gdy najbliżsi dzielą na czworo włos
To pamiętam Twój ciepły i łagodny głos.
Czasem, gdy się sama po mieszkaniu snuję
To myślę o Tobie – Ciebie mi brakuje.
Mam w życiu wszystko, nie brak mi niczego
A jednak za Tobą tęsknię, kto to wie, dlaczego…


Pociąg marzeń

Wsiadam do pociągu marzeń
Za oknem góry, lasy, równiny
I tylko stukot kół o szyny
Wytrąca mnie ze snu.

Rozglądam się wokół
I nie widzę Cię, Mamusiu…
Tak bardzo tęsknię
Choć mówią, że czas leczy rany…

Nie wyznaczam sobie celu podróży
Bo w moich marzeniach i tęsknotach
Wydaje mi się, że zbliżam się do Ciebie…


Dzień Matki

Gdy żyłaś, świat był wspaniały…
Nauczyłaś mnie życia, otworzyłaś oczy
A teraz tęsknota tylko za mną kroczy.
Wydawałaś się krucha, lecz jak trzeba – silna
A ja na lekcji życia byłam dosyć pilna.
Dziś, gdy życie tak boli, serce z żalu się kuli
Nikt mnie nie wysłucha, nikt mnie nie utuli…
Gdy byłaś obok, czułam się jak w niebie
A niedługo pierwszy
Dzień Matki
Bez Ciebie…



Drobiazgi

Swego szczęścia szukaj w drobiazgach
W słońcu, co świeci
W zapachu kwiatów
W uśmiechu dziecka

Szukasz szczęścia w Paryżu, w Londynie
A ono jest za progiem
To się naprawdę zdarza
Otwórz oczy i uwierz w siebie
Uwierz w miłość…


Jesień życia

Piękna jest jesień, nie tylko życia
Bogata w słowa oraz w odkrycia.
Masz dużo czasu, więc się nie śpieszysz
Możesz pogadać, kogoś pocieszyć.

Krótkie wspomnienia, szczere uśmiechy
Czekasz na wnuki, to twe pociechy.
Korzystaj z życia w jesieni wieku
I dbaj o siebie, starszy człowieku.

Idziesz na spacer i do kościoła
Życzliwych ludzi widzisz dokoła.
Minęło  życie jak jeden rok
I co dzień bliżej ten trudny krok.

Myśl o swych bliskich, do których pójdziesz
I w Bożym Świecie na pewno ujrzysz.
Więc zanim zgaśnie jesienne słońce
Ciesz się i nie myśl wciąż o rozłące.

Masz jeszcze siłę i potańcować
I poswawolić, i pocałować…
Trzymaj się mocno tego co cieszy
I myśl o sprawach, w których pocieszysz.

Uśmiech i radość niech cię wyróżnia
Bo jesień życia to nie jest próżnia.
 

Please publish modules in offcanvas position.